Młodzież dokonuje samouszkodzeń. To fakt, który wzbudza wiele emocji.

Przeważnie wywołuje przerażenie, złość, uczucie niezrozumienia i…bezradności. Gdy myślimy o samouszkodzeniach wśród młodzieży w głowie pojawia się pytanie: dlaczego?

Dlaczego młody człowiek decyduje się ranić siebie? Powodów może być kilka, jednak wszystkie mają spójny mianownik: zawsze pod ranami na ciele jest człowiek, który cierpi, potrzebuje pomocy i zrozumienia.

W dzisiejszym wpisie chcę Wam przybliżyć problematykę samouszkodzeń wśród młodzieży. Mam nadzieję, że pomoże Wam zrozumieć złożoność i głębię problemu ran na ciałach nastolatków.

Czym są samouszkodzenia?

Samouszkodzenie definiuje się przeważnie jako „zamierzone, przeprowadzone z własnej woli i stanowiące niewielkie zagrożenie życia uszkodzenie własnego ciała, które nie jest akceptowane społecznie, a jest dokonywane w celu zmniejszenia dyskomfortu psychicznego i/lub zakomunikowanie o nim.” (Walsh 2014, s. 20) Intencją osoby dokonującej samouszkodzenia nie jest samobójstwo. Intencją jest uszkodzenie/skaleczenie swojego ciała. 

Najczęstszymi sposobami dokonywania samouszkodzeń są: przecinanie skóry, drapanie i rozdrapywanie ran, uderzanie się przedmiotami, przypalanie skóry, uderzanie głową o ścianę, samodzielnie wykonywane tatuaże, gryzienie się (za: Walsh, 2014)

Co istotne: samouszkodzenia nie są zaburzeniem psychicznym, są objawem. Podkreśla się, że z samookaleczeniami często współwystępują zaburzenia psychiczne, jednak osoba, która dokonuje samouszkodzeń nie musi zmagać się z zaburzeniami psychicznymi oraz nie każda osoba, która choruje psychicznie będzie dokonywała samouszkodzeń. Samouszkodzenia są wskazaniem do leczenia i podjęcia psychoterapii. Gdy dostrzegamy rany na ciele nastolatka, niezwykle istotna jest natychmiastowa pomoc i kontakt ze specjalistą.

Zatrzymując się jeszcze chwilę przy definicji, chciałabym wyjaśnić często przewijającą się kwestię związaną z określeniami: samouszkodzenie, samookaleczenie. To synonimy. W literaturze możecie się spotkać ze stwierdzeniem, że odchodzi się od terminu: „samookaleczenie” ze względu na jego „stygmatyzujący” wydźwięk (Walsh, 2014). Powyższe dylematy tyczą się przede wszystkim określenia w języku angielskim (self-mutilation). W polskim tłumaczeniu termin „samookaleczenie” nie ma tak pejoratywnego wydźwięku i jest powszechnie używany w literaturze.

Dlaczego młodzież dokonuje samouszkodzeń?

Przyczyny samookaleczeń wśród młodzieży są różne i jest ich wiele. Niestety cały czas funkcjonuje przekonanie, że jest to sposób „na bycie w centrum uwagi”, czy „popisanie się przed rówieśnikami”.  Otóż nie. Są one zdecydowanie bardziej złożone i głębokie. Poniżej przytoczę najczęstsze powody, które można zaobserwować podczas pracy z młodzieżą.

Najczęściej jest to młody człowiek, który sobie nie radzi- z problemami, z doświadczaniem trudnych stanów emocjonalnych i z napięciem. Wielu nastolatków nie ma odpowiedniego wsparcia i umiejętności odreagowania trudnych emocji. Czas dorastania to okres wzmożonego lęku, złości na siebie i innych, poszukiwania własnej tożsamości, niepewności, samotności i zagubienia. Gdy do tego dojdą dodatkowe obciążenia: problemy rodzinne, rówieśnicze, przemoc, bywa, że trudne emocje i napięcie są nie do wytrzymania. Przy braku innych dostępnych umiejętności i sposobów pomocy, nastolatek zaczyna się krzywdzić: ciąć, uderzać, drapać…

Po zranieniu swojego ciała odreagowuje. Cierpienie psychiczne jest mniejsze i nastolatek odczuwa (przeważnie) natychmiastową ulgę, stąd to zachowanie jest coraz częściej powtarzane, aż w pewnym momencie utrwala się. Samodzielne wydostanie się z błędnego koła samouszkodzeń bardzo trudne, często niemożliwe. Ból fizyczny „przykrywa” ból psychiczny, który bywa tak trudny, że krzywdzenie siebie staje się rozwiązaniem i przynosi ukojenie (więcej o mechanizmie samookaleczeń znajdziecie poniżej). Doskonale obrazuje to przytoczony przez autorów „Depresji nastolatka” cytat jednego z pacjentów: „Kiedy cierpisz psychicznie, nie wiesz, gdzie jest źródło bólu. Jest ono wszędzie. Kiedy się potnę, przynajmniej mogę się zorientować, skąd przychodzi ból. Ból fizyczny jest mniejszy od tego psychicznego, łatwiej go znieść” (Ambroziak i in., s. 158)

Inną funkcją samouszkodzeń może być próba uzyskania kontroli nad tym co się dzieje. Jeżeli ból psychiczny jest tak silny, że nastolatek doświadcza, iż nie ma nie niego żadnego wpływu, jest poza jego kontrolą, zakrycie go bólem fizycznym może dawać poczucie odzyskania kontroli. Wyobraźmy sobie sytuację: dziecko przebywa w w domu pełnym przemocy, nie ma relacji rówieśniczych, czuje się „niewidzialne” dla nauczycieli. Jest wówczas w doświadczeniu bezradności i bezsilności, nie widzi szans na zmianę. Wówczas okaleczanie daje mu jakikolwiek wpływ, chociażby na siebie i swoje samopoczucie.

Kolejną przyczyną samouszkodzeń jest wołanie o pomoc. Samookaleczenia mogą być próbą zwrócenia uwagi na wewnętrzne cierpienie, na nieradzenie sobie z problemami. Bardzo często dzieci, które ranią siebie są niedostrzegane, pozostawione same sobie, nieważne. Samookaleczenia pełnią tutaj funkcję komunikacyjną– to krzyk „Pomóż mi! Ratuj mnie! Nie daję rady”. Przeważnie komunikatów, próśb, krzyków było więcej, wcześniej, jednak nie zostały usłyszane. Dopiero rana, skrzywdzenie powodują reakcję, zainteresowanie i troskę ze strony otoczenia. Gdy nastolatek dostrzega, że otoczenie pomaga, reaguje, wyłącznie, gdy robi sobie krzywdę, powtarza te zachowania, gdy potrzebuje uwagi i pomocy. I tutaj chcę coś podkreślić: „poszukiwanie uwagi” odczytujemy często jako złośliwość, chęć bycia w „centrum”. To nie „takie” poszukiwanie uwagi. To krzyk o zaspokojenie potrzeby, którą posiada każdy z nas, do której zaspokajania każdy z nas ma prawo. Dziecko, nastolatek, dorosły potrzebuje miłości, uwagi, troski i zainteresowania. Gdy tego brakuje, czuje niewyobrażalny głód opieki, uwagi. Wyobraźcie sobie: jak bardzo trzeba cierpieć, jak silna musi być potrzeba bycia ważnym dla kogokolwiek, że człowiek decyduje się działać wbrew wszelkim instynktom? Jakie to musi być trudne, gdy decyduje się skrzywdzić siebie…

Ostatnią przyczyną zachowań autoagresywnych wśród młodzieży, o której chciałabym tutaj wspomnieć jest kontekst grupy rówieśniczej.

Młodzież eksperymentuje i zdarza się, że w grupach rówieśniczych dochodzi do zbiorowego okaleczania. Czasami każdy z nastolatków sam sobie robi rany, czasami okaleczają się nawzajem (za obustronną zgodą). Dojaśniając: gdy dwoje, troje, grupa nastolatków okalecza się nawzajem za obustronną zgodą np. robiąc sobie wzorki żyletką, również mówimy o samouszkodzeniu. Powodem jest lęk przed odrzuceniem, potrzeba przynależności do grupy, a także eksperymentowanie , próba „spróbowania jak to jest”, często mające swój początek w przekazach medialnych. Wpływ mediów to temat na osobny artykuł, ale skupiając się na sednie: niestety w wielu programach telewizyjnych, filmach, serialach, wideoklipach widzimy samouszkodzenia przedstawione jako „coś normalnego wśród młodzieży, co każdy robi”,  często nadaje się im sensacyjną otoczkę lub przedstawia jako symbol wyjątkowości.

Podejrzewam, że powyższy problem jest znany wielu nauczycielom pracującym z młodzieżą. Samookaleczenia w grupie rówieśniczej to sytuacja, na którą zawsze bardzo uczulam. I tutaj również chciałabym napisać o ważnym aspekcie. Bardzo istotne jest, by zapewnić pomoc, wsparcie i obserwację wszystkich osób, które brały udział w uszkadzaniu ciała. Często, gdy problem w klasie/grupie minął, młodzież zareagowała na podjęte interwencje, mamy poczucie, że jest ok. Niekoniecznie musi być. W grupie nastolatków, które dokonują samouszkodzeń, przeważnie trafia się przynajmniej jedna (oby tylko) osoba, która wpadnie w błędne koło. Czasami „eksperyment” z nacinaniem ciała trafia na podatny grunt- osobę obciążoną problemami, nieradzącą sobie z napięciem, która na ból fizyczny zareaguje ulgą i ukojeniem, a to pierwszy krok do przeniesienia i utrwalenia tego sposobu radzenia sobie z napięciem. Wielokrotnie towarzyszyłam nastolatkom w radzeniu sobie z samookaleczeniami, gdzie początek historii brzmiał: „Dziewczyny to robiły…”, „Poczułam coś dziwnego, przyjemnego”, „Zaczęło mi pomagać, gdy było mi trudno”, „Nie wiem jak to się stało. Nie mogę przestać…”.

Zawsze, bez względu na kontekst samookaleczenia, bardzo ważne jest otoczenie dziecka specjalistyczną opieką. 

Mechanizm radzenia sobie z napięciem poprzez nawykowe samouszkodzenia.

Powyżej sporo pisałam o samouszkodzeniach jako sposobie radzenia sobie z napięciem. Pojawia się pytanie: jak to działa? Gdy człowiek zmaga się z sytuacjami, myślami wywołującymi złość, lęk, smutek, frustrację, poczucie, wstyd (i wiele innych trudnych emocji) doświadcza także napięcia, które jest trudne do zniesienia. Naturalnym odruchem w reakcji na dyskomfort jet poszukiwanie sposobu na jego obniżenie. Gdy nastolatek dokonuje samouszkodzenia, obniża napięcie: odczuwa ulgę, przestaje czuć się źle lub zaczyna czuć się lepiej. Ulga, doświadczana po dokonaniu samouszkodzenia jest uczuciem nagradzającym i utrwalającym zachowanie autoagresywne, ponieważ w jego doświadczeniu to dzięki autoagresji poradził sobie z napięciem i poczuł się lepiej. Zdarza się, że część osób doświadcza pewnego rodzaju euforii, ekstazy, na skutek uwalniających się w mózgu endorfin (tak-tych samych, które określamy „hormonami szczęścia”) – są one naturalną substancją znieczulającą i ich uwalnianie ma funkcję zmniejszenia bólu, przy okazji poprawiają samopoczucie i znoszą napięcie. Istnieje możliwość, że podczas samookaleczenia człowiek w ogóle nie czuje bólu- dzięki uwolnieniu endorfin jest znieczulony, ból pojawia się wówczas po  około 2 godzinach. Jak wiemy nasz mózg lubi endorfiny i do nich dąży. To substancje, które są w „centrum” przyjemności, stąd ich wydzielanie po samouszkodzeniu powoduje, że dążymy do powtórzenia tej czynności. Powyższy mechanizm jest spójny z mechanizmem uzależniania. Często spotkam się ze stwierdzeniem: „Jestem od tego uzależniony, nie mogę przestać.” Dokładnie tak działa utrwalone radzenie sobie z napięciem poprzez nawykowe samouszkodzenie- to forma uzależnienia od tego sposobu rozładowywania napięcia. Z czasem młody człowiek, mimo, że bardzo chce, nie potrafi inaczej, odczuwa złość, wstyd, poczucie winy, co wzmaga cierpienie emocjonalne, w następstwie tego odczuwa napięcie i… wpada w błędne koło samookaleczeń. Obrazuje to poniższy schemat:

Wyjście z błędnego koła samouszkodzeń wymaga ogromu wsparcia, wiedzy, pracy i czasu, jednak co najważniejsze: jest możliwe! I czas tutaj odgrywa ogromną rolę! Im szybciej zareagujemy, im szybciej nastolatek otrzyma pomoc, tym objaw jest słabiej utrwalony. Każdy dzień jest na wagę złota.

Reagujmy!

Podsumowanie: Mam nadzieję, że powyższy artykuł przybliżył Wam temat samouszkodzeń wśród młodzieży i pomógł zrozumieć to szerokie i wielopoziomowe zagadnienie. W podsumowaniu chcę Wam zostawić jedną, bardzo ważną myśl: za ranami na ciele zawsze kryje się poraniony, zagubiony i cierpiący człowiek, który potrzebuje POMOCY. Drogi Nastolatku! Jeżeli czytasz tam wpis i zmagasz się z problemem samookaleczeń poproś o pomoc! Opowiedz o tym dorosłemu- rodzicowi, nauczycielowi, pedagogowi, psychologowi, komukolwiek, komu ufasz. Z tego można wyjść. Może być inaczej. Są sposoby, by radzić sobie z napięciem, z przeżywaniem emocji, w taki sposób, który nie będzie cię ranił. Rozmowa o problemie to pierwszy bardzo ważny krok.

Trzymam za Ciebie mocno kciuki! Powodzenia!

źródło: https://dzieciecapsychologia.pl/zraniony-nastolatek-samouszkodzenia-wsrod-mlodziezy/

 

Karolina Suchecka
psycholog szkolny